Teatr Polski we Wrocławiu, Scena Kameralna
Blanche i Marie
według powieści Opowieść o Blanche i Marie PeraOlovaEnquista (tłum. Iwona Jędrzejewska) oraz dramatu Blanche i Marie PeraOlovaEnquista(tłum. Andrzej B. Krajewski – Bola),
opracowanie tekstu i reżyseria: Cezary Iber, scenografia: Paula Jaszczyk, kostiumy: Agnieszka Stanasiuk, reżyseria świateł: Jędrzej Bączyk, wideo: Michał Jankowski, muzyka: Maciej Zakrzewski, konsultacja wokalna: Magdalena Śniadecka-Skrzypek
premiera: 2 grudnia 2011 

 

Katarzyna Mikołajewska
Pierwiastek miłości, pierwiastek kobiecości

 

Specyficzny klimat spektaklu Blanche i Marie stwarzany jest już przy wejściu do budynku Teatru Polskiego, gdzie ustawiono ludzi w maskach gazowych ze znakami bezpieczeństwa radiologicznego w ręku. Każdy z widzów otrzymuje również probówkę nasyconą bardzo intensywnym, słodko-ostrym zapachem, która została opatrzona opisem „pierwiastek miłości”.
Przedstawienie rozpoczyna scena, w której leżąca na podeście młoda kobieta targana jest konwulsjami przeradzającymi się w wykonywane w szaleńczym tempie, jednoznacznie seksualne gesty. Towarzyszy jej muzyka pizzica tarantata, charakterystyczna dla  folkloru neapolitańskiego (tarantella to – wedle tamtejszych ludowych wierzeń – taniec, który leczyć miał osoby ukąszone przez tarantulę). Scena kończy się niespodziewanie, gdy kobieta pada ze zmęczenia, a następnie wstaje i wychodzi z sali. Jeszcze przed jej wyjściem podnosi się kurtyna, a w głębi sceny ukazują się sylwetki czterech tańczących osób – bohaterów historii. Blanche Wittman (Anna Ilczuk), czyli „królowa histeryczek”, była pacjentką profesora Charcota (Wiesław Cichy) i asystentką Marii Skłodowskiej-Curie (Marta Zięba). Profesor Charcot – dyrektor szpitala w Salpêtrière – poświęcił swoje życie badaniom nad histerią oraz zgłębianiu tajemnicy kobiecej psychiki. Jego asystentem był ojciec psychoanalizy, Sigmund Freud (Michał Opaliński). Aby umożliwić bohaterom spotkanie, do którego w rzeczywistości nigdy nie doszło, akcja dramatu  oparta została na schemacie „rozmów umarłych”, o czym postaci wciąż przypominają widzom, przywołując okoliczności swojej śmierci. Dzięki temu możliwe staje się przeprowadzenie zdystansowanej, wnikliwej analizy ich życia. (Refleksyjny wymiar wydarzeń podkreślają również, śpiewane przez aktorów, współczesne melancholijne piosenki.) Każda z postaci zna szczegóły losów i konsekwencje dokonań pozostałych, dzięki czemu może celnie formułować wobec nich oskarżenia (robi tak, na przykład, Freud, mówiąc Marii, że „nie będzie dyskutował z kobietą, która wymordowała pół Japonii”).
Pierwsza część spektaklu koncentruje się wokół Żółtego Zeszytu, w którym Blanche pod hasłem „Amor omnia vincit” tworzy Księgę Pytań – zadawanych samej sobie. Ów Zeszyt jest pretekstem do przywoływania zdarzeń z przeszłości – przede wszystkim z okresu pobytu Blanche w szpitalu Charcota. Blanche nie potrafi odpowiedzieć tylko na jedno z pytań: „Dlaczego byłam medium profesora Charcota w szpitalu Salpêtrière, kiedy przeprowadzał badania nad histerią w latach 1879-93?”.  Próbę odpowiedzi na to pytanie podejmują niemal wszyscy bohaterowie. Wspominając ten okres  swego życia, Blanche daje świadectwo nieświadomości, w jakiej utrzymywane były pacjentki. Badania prowadzone przez profesora były dla Blanche bardzo istotnym przeżyciem, choć nie potrafiła zrozumieć sensu jego „doniosłych” eksperymentów. Nie wiedziała też o uczuciu, którym darzył ją terapeuta. Według Marie, odpowiedzią na to pytanie jest fascynacja, jaką Charcot i współpracujący z nim przy seansach mężczyźni czuli wobec Blanche, ale jednocześnie strach przed tym właśnie pożądaniem. Sam Charcot niejako przyznaje się do tego, porównując Wittman z jednej strony do aseksualnej Matki Boskiej, a z drugiej – do prostytutki.  Później woli jednak posługiwać się argumentem, jakoby w Blanche tkwił „kod” umożliwiający zrozumienie sensu życia. Żadna z interpretacji pobytu Blanche z szpitalu i jej relacji z Charcotem nie wydaje się bohaterom wystarczająca – zaczynają więc wspominać.
Snując egzystencjalne rozważania, bohaterowie spektaklu Cezarego Ibera przyznają, że swoje życie poświęcili próbie zdefiniowania istoty miłości. Freudem kieruje potrzeba dogłębnej analizy ludzkiej seksualności. Charcot natomiast interesuje się miłością, ponieważ, jak już wspomniałam, sam zakochuje się w Blanche. Potrzeba Blanche, by ustalić „ciężar atomowy pierwiastka zwanego miłością”, rodzi się w momencie, gdy zabija ona swojego ojca. Choć metafora „pierwiastek miłości” pojawia się w spektaklu kilkakrotnie, jej pochodzenie nie zostaje wyjaśnione. Jedną z hipotez, jakie można postawić jest ta, że metafora dotyczy radu – pierwiastku wynalezionego przez Marię i jej męża Pierre’a Curie, będącego więc swoistym owocem ich miłości. Skłodowska odkryła dwa pierwiastki – rad i polon – i za nie została nagrodzona. Ale jej osobiste doświadczenia obdarzyły ją jeszcze jednym pierwiastkiem, który musiała odkryć – pierwiastkiem miłości. Przyczynkiem do badań prowadzonych przez Marie jest nagła śmierć jej męża i późniejszy romans z Paulem Langevinem. Za te, już nie naukowe, lecz prywatne badania, spotyka ją jednak społeczne potępienie.
Blanche i Marie upatrują przyczyn nieszczęśliwego życia w swojej kobiecości, czemu upust dają, wypisując na ścianach zdania: „To wszystko by się nie stało, gdybym była mężczyzną”. Ich solidarność i wzajemne wsparcie zostają ukazane również w symbolicznej scenie erotycznego zbliżenia, któremu z zaciekawieniem przyglądają się psychiatrzy. Skłodowska przywołuje także list, który otrzymała w związku z powtórnym przyznaniem jej Nagrody Nobla. Treść listu wiąże się ściśle ze skargą Marie, dotyczącą dyskryminacji ze względu na płeć.  List zawierał sugestię, by Maria nie pojawiła się osobiście  na uroczystości odbioru Nagrody. Jest więc swoistym szowinistycznym aktem oskarżenia: o zbytnią emocjonalność, o skłonność do histerii, czyli o wszystkie cechy przypisywane zwykle kobietom. Przejawem dyskryminacji okazują się również prowadzone przez obu psychiatrów badania nad histerią, co zostaje w spektaklu wielokrotnie podkreślone i skomentowane. O ironicznym stosunku reżysera do metod badań Freuda i Charcota świadczy, na przykład, scena, w której Freud poddaje Blanche psychoanalizie. Kiedy dziewczyna powraca do wspomnień zawartych w Żółtym Zeszycie, on przywdziewa głowę wilka i zaczyna się do niej łasić. W ten sposób przywołana zostaje jedna z najbardziej kontrowersyjnych hipotez Freuda, powstała podczas psychoanalizy Siergieja Pankiejewa i dotycząca kompleksu człowieka-wilka, która miała być dowodem na sukces psychoanalizy, a stała się przyczynkiem do powątpiewania w rzetelność Freudowskich badań. Prześladujące pacjenta sny lękowe z udziałem wilka psychiatra zinterpretował jako przejaw obsesji na podłożu seksualnym. Tę tezę podważał jednak fakt, że prowadzona przez Freuda terapia nie uleczyła Pankiejewa. Chociaż to Blanche zostaje poddana hipnozie i to ona ma zostać poddana psychoanalizie, wnioski płynące z tej sceny odnoszą się raczej do Freuda i jego metody. Wcześniej Blanche wpada na zabawny pomysł: „Freud powinien zrobić psychoanalizę Freudowi”. Powtarzając jak dziecko słowa „Freud się psychoanalizuje” wyprowadza go z równowagi. Motyw znajduje rozwiązanie w scenie z wilkiem, która ukazuje zarówno medyczną bezskuteczność metod Freuda, jak i jego chorobliwe zafiksowanie na kwestii seksualności.
Sami psychiatrzy również zarzucają sobie nawzajem błędy. Charcot, na przykład, próbuje ośmieszyć swojego ucznia, mówiąc: „Jesteśmy naukowcami. Przynajmniej niektórzy z nas”. Podczas gdy Freud broni stanowiska, że histeria jest domeną wyłącznie kobiecą, Charcot przywołuje krótką historię zmian w badaniach nad tą „chorobą”, które dokonały się na przestrzeni lat. Podobnie jak przy poprzednich oskarżeniach, jedyną linią obrony, jaką podejmuje Freud, jest zmiana tematu. Niepowodzenie metody Freuda zostaje też przywołane w scenie z Jane (Halina Rasiakówna) – prostytutką i przyjaciółką Blanche, która za sprawą traumatycznych przeżyć w rodzinnym domu trafia do Salpêtrière. Jej pojawianie się na scenie Freud komentuje słowami: „Wspomnienie nieudanej ekspedycji w głąb kontynentu zwanego kobietą i miłością”, co uznać można za swoiste samooskarżenie. Motyw porównywania kobiety do niezbadanego kontynentu jest w spektaklu częsty i wydaje się, że zastępuje uznanie jej za człowieka. Poza tym w spektaklu pojawia się szereg sarkastycznych przytyków, rzucanych pod adresem psychiatrów przez Blanche i Marie: przypominają, na przykład, o tym, że wiele pacjentek, które były przez nich leczone, nie tylko nie osiągało najmniejszej poprawy stanu zdrowia, ale w trakcie leczenia… zachodziło w ciążę. Terapeutom brakuje przekonywających argumentów na obalenie oskarżeń, czym niejako przyznają się do winy.
Najistotniejsze zarzuty dotyczą jednak niezwykle teatralnych eksperymentów profesora Charcot, w których główną rolę odgrywa Blanche. Jeden z seansów zostaje pokazany w finale. Polega on na zawieszeniu pacjentki kilka metrów nad ziemią, gdzie, wstrząsana katatonicznymi, przypominającymi taniec ruchami, rozrywa na sobie ubranie i traci świadomość. Próżno w terapii Charcota doszukiwać się wartości medycznych, mających prowadzić do poprawy stanu zdrowia pacjentki. Również klamra tworzona przez scenę otwierającą spektakl i finał służy podważeniu znaczenia badań nad histerią. W finale na wyświetlonym filmie  pojawia się Rozyna – pochodząca z Narbo zbieraczka tytoniu i pokłosia. Opowiada historię otwierającego spektakl tańca, wykonywanego przez tłumaczącą teraz jej słowa kobietę (Sylwia Boroń). Rozyna wyjaśnia, że niezwykły taniec był wynikiem ukąszenia przez tarantulę, za sprawą którego doznała objawień z udziałem świętych: Piotra i Pawła. Ten sam taniec na początku spektaklu został przez Charcota uznany za objaw histerii. W ten sposób ostatecznie zostają rozwiane wątpliwości – jeśli po tej serii oskarżeń jeszcze jakieś pozostały – a mianowicie: diagnozy stawiane przez psychiatrów były błędne, tak jak przekonanie o potrzebie leczenia kobiecej histerii. Błędne było także utożsamianie katatonicznych objawów z atakami histerii.
Charcot i Freud zostają więc oskarżeni o przedmiotowe traktowanie kobiet – pod pretekstem medycznej pomocy kryje się bowiem zwyczajny seksizm. Ich badania, w przeciwieństwie do odkryć Marii Skłodowskiej-Curie, okazują się bezużyteczne dla współczesnej psychiatrii. Spektakl w reżyserii Cezarego Ibera obala więc całą serię mitów – począwszy od związku kobiety i histerii, poprzez wyłączną skłonność kobiet do miłości, na naukowej doniosłości hipnotycznych eksperymentów Charcota i Freuda kończąc.

p i k s e l