Artykuł z numeru:
Katarzyna Żeglicka, Ustawka w brokacie; fot. Justyna Żądło. Katarzyna Żeglicka przechodzi przez masywne drewniane, stare drzwi. Jej strój jest błyszczący i bardzo kolorowy. Ma na sobie różowe spodnie, złote buty, zieloną tunikę z cekinami, Na głowie i ramionach ma granatowo-złotą pelerynkę, spod której rozciąga się długi tren w grube różowo-biało-zielone pasy. Lewą ręką trzyma klamkę otwartych na oścież drzwi.
  • Strefa Wolnosłowa
  • Kto mi daje prawo do bycia crip
  • Scena ballroomowa
Czytaj dalej Didaskalia 178
ŻEGLICKA

Kto mi daje prawo do bycia crip

Blok tekstów poświęconych twórczości Katarzyny Żeglickiej powstał jako odpowiedź na call for papers pod hasłem Kalekowanie sztuk performatywnych pod redakcją Katarzyny Ojrzyńskiej i Moniki Kwaśniewskiej. W zaproszeniu pisałyśmy:

„Didaskalia. Gazeta Teatralna” zapraszają do nadsyłania propozycji tekstów dotyczących realnej i potencjalnej transformacji sztuk performatywnych oraz towarzyszącej im refleksji badawczej dokonującej się pod wpływem niepełnosprawności. Proponowana przez nas perspektywa skupia się na twórczym i krytycznym potencjale, który osoby artystyczne z niepełnosprawnościami oraz niepełnosprawność jako kategoria artystyczna, badawcza i poznawcza wnoszą do teatru, performansu, tańca i choreografii, występów muzycznych. Ujęte w tytule „kalekowanie” odnosi się do teorii crip i wiąże z subwersywnym przejęciem obraźliwego, dyskryminującego określenia w intencji afirmatywnej i ironicznej identyfikacji (dlatego genealogia i sprawczość strategii cripowania/kalekowania bywa zestawiana z queerem). Proces ten wiąże się z potrzebą odrzucenia lub transformacji normatywnych, i z reguły ableistycznych, kategorii służących do poznawania i „porządkowania” rzeczywistości i tożsamości.

Celem planowanego bloku będzie pogłębienie refleksji towarzyszącej tej zmianie perspektywy w kontekście sztuk performatywnych. Zależy nam z jednej strony na rozwinięciu obecnego już w badaniach teatralnych namysłu nad relacją między twórczością osób artystycznych z niepełnosprawnościami a analizowanymi w studiach o niepełnosprawności strategiami dyskryminacji i emancypacji. Z drugiej strony wartą przemyślenia kwestią wydaje się nam zbadanie wpływu, jaki sztuka osób z niepełnosprawnościami wywiera na rozumienie podstawowych elementów współtworzących zdarzenie performatywne, takich jak: aktorstwo, choreografia, obecność, reżyseria, czas, przestrzeń, dźwięk, dramaturgia, zespół, widownia etc. Zjawiskom tym chcemy się przyjrzeć w poszerzonym polu, obejmującym zarówno efekt, jak i proces pracy; zarówno działania artystyczne, jak i ramujące je warunki instytucjonalne oraz praktyki teatrologiczne.

Cykl publikacji, który kontynuować będziemy w 2024 roku, rozpoczynamy od różnorodnych gatunkowo – manifest/esej, tekst naukowy, wywiad – prezentacji praktyk Katarzyny Żeglickiej, która twórczo i krytycznie transformuje sztuki performatywne oraz patronujące im instytucje, odnosząc się bezpośrednio do teorii crip i queer. W swojej twórczości i poza nią zadaje szereg istotnych pytań dotyczących między innymi inkluzji, tożsamości i mechanizmów wykluczenia. Wraz z Katarzyną Żeglicką wchodzimy zatem w obszar niepełnosprawności i sztuk performatywnych. Wybrane artykuły zostaną zredagowane w języku prostym przez Jakuba Studzińskiego w ramach współpracy z Małopolskim Instytutem Kultury.

Katarzyna Żeglicka, Rezonans kontrastu; fot. Agnieszka Król. Na środku czarnej sceny stoi performerka – Katarzyna Żeglicka – ma bardzo krótkie, ciemne włosy, jest ubrana w czarny podkoszulek i czarne spodnie; opuszczone wzdłuż ciała ręce wieńczą zaciśnięte pięści. Żeglicka stoi na tle zielonego ekranu; na jego środku wyświetlony jest czarno biały, prostokątny kadr z pokazanymi w dużym zbliżeniu i powiększeniu oczami artystki. Po lewej stronie stoi obrotowy taboret medyczny.

Katarzyna Żeglicka, Rezonans kontrastu; fot. Agnieszka Król

Kraj purpury
Osoby symbole
Próbują w nim
Odwrócić swe role
Poskładać godziny w jeden dzień
Bez debaty, komisji i wstęg.
Bo twoje prawo to moja niesprawiedliwość
A ja dzisiaj idę po inną możliwość1

Pisząc ten tekst, postanowiłam, że nie zajrzę do żadnego opracowania naukowego. Chciałam samodzielnie zdefiniować, czym jest dla mnie „crip”. Pragnęłam napisać artykuł w prosty i dostępny sposób, tak aby zrozumiały go osoby, którym nieznane są studia o niepełnosprawności. Niestety, nie dotrzymałam danej sobie obietnicy. Zamiast zaufać sobie i swojemu doświadczeniu, zajęłam się poszukiwaniem materiałów dotyczących crip theory. Ogarnął mnie lęk przed byciem ocenianą. Nie chciałam, aby osoby zajmujące się teorią crip uznały, że nie znam się na swojej cripowej tożsamości. Skutek tego jest taki, że zostałam mistrzynią prokrastynacji. Zamiast oddać esej we wrześniu, zrobię to pod koniec listopada.

Angielskie crip znaczy „kaleka”. Na długo zanim weszło do terminologii naukowej, używali/używały go aktywiści/aktywistki i artyści/artystki z niepełnosprawnościami na określenie swojej zbiorowej tożsamości2. Nie w Polsce. W przeciwieństwie do amerykańskich aktywistów/aktywistek osoby z niepełnosprawnością w Polsce nie nazywają siebie „kalekami”. W naszym kraju słowo to nadal jest raniącą obelgą używaną przez sprawną część społeczeństwa. Bycie nazwaną/nazwanym „kaleką” ciągle jest podszyte systemową przemocą i katolicką charytatywnością, doświadczeniem upupiania i odbierania godności, medycznymi traumami i przedmiotem naukowych rozważań. Dużo wody upłynie, zanim słowo „kaleka” stanie się dla nas symbolem tożsamości i dumy.

Może się mylę, ale na polskim podwórku crip zaczął być modny. Mam wrażenie, że odmienia się go przez wszystkie przypadki. Najpierw było medycznie, teraz jest cripowo. Pełnosprawna, heteronormatywna i neurotypowa większość kalekuje mainstream, zanim zrobiła to społeczność osób z niepełnosprawnościami. Czytam o tym w artykułach czy opisach wydarzeń. Jeszcze nie odczarowałam sobie tego słowa, a już zrobiono to za mnie. Kalekowanie zostało skolonizowane. A przecież, jak mówił Rafał Urbacki, „nie jesteś w tym miejscu, gdzie ja, kaleka”3.

Nie jestem gotowa, by tak jak on mówić o sobie, że jestem „kaleką”. Na określenie swojej tożsamości używam więc angielskiego crip. Nie znam odpowiednika tego słowa w języku polskim, które miałoby pozytywny wydźwięk. Określenie „kaleka” przypomina mi o traumach i budzi fatalne skojarzenia. Bywa, że nadal czuję się jak eksponat oglądany pod mikroskopem, a potem oceniany pod kątem (nie)pełnosprawności czy artystycznego profesjonalizmu. Trudno mi też rozpoznać, jaki wydźwięk ma słowo „kalekować” wypowiadane przez kogoś, kto nie doświadczył niepełnosprawności. Może byłoby inaczej, gdybym była częścią dumnej kalekiej społeczności, tak jak jestem queerowej. Niestety, nie da się być częścią czegoś, czego w Polsce nie ma.

Czy potrafisz wymienić dziesięć polskich artystów/artystek, które mówią o sobie: „Jestem kaleką” albo: „Jestem crip”? Mnie się nie udało, a tobie? Jedyną osobą, którą znałam, był nieżyjący już Rafał Urbacki – reżyser teatralny, choreograf krytyczny i performer. Zadałam to pytanie Filipowi Pawlakowi – performerowi i aktywiście. Jako osobę crip wskazał tylko siebie, a potem dodał, że nie przychodzi mu nikt do głowy tak od razu. Czy to oznacza, że w Polsce nie ma więcej cripowych osób? Czy nie ma artystów i artystek, którzy nazywają siebie kalekami?

– A czy ja jestem crip? – zapytałam mojego męża.
– Przecież to osoba sama siebie definiuje, a nie ktoś z zewnątrz – odpowiedział.

Aby zdystansować się od tych rozważań, postanowiłam znaleźć definicję swojej cripowej tożsamości w krótkiej improwizacji ruchowej. Siadam na łóżku, stawiam gołe stopy na parkiecie, zamykam oczy i biorę kilka świadomych wdechów i wydechów. Prawą dłonią delikatnie dotykam lewej. Powoli poznaję jej fakturę i temperaturę. Jest krucha, zimna i gładka. Następnie obiema rękami dotykam rękawów bluzy, którą mam na sobie. Z ciekawością eksploruję przyjemny materiał i miejsca, w których się marszczy, a w których przylega do ciała. Całość kończę delikatnym kołysaniem w samoprzytuleniu. To intymny, kojący i delikatny ruch, nie energiczny taniec dumy. Jakbym chciała sobie powiedzieć: „Odpuść i daj sobie prawo do (prze)definiowania się po swojemu”.

Moja cripowa tożsamość mocno wpływa na pracę artystyczną, którą wykonuję. W moim ciele choćby najbardziej prozaiczny temat od razu jest polityczny. Zależy mi na tym, aby to, co proponuję, w radykalny sposób podważało istniejące normy. Scena jest dla mnie miejscem, w którym balansuję między demaskowaniem (zinternalizowanej) dyskryminacji wobec osób z niepełnosprawnościami a moją emancypacją jako cripowej i queerowej osoby. W swoich autorskich choreografiach Rezonans kontrastu, Dzikorosła i Ustawka w brokacie staram się rozprawić z przedmiotowym traktowaniem i stereotypami na temat kobiet, w tym artystek z niepełnosprawnościami, a także podważać choreoterapeutyczny i przedmiotowy aspekt tworzenia sztuki przez nie i do osób z niepełnosprawnościami skierowanej.

Katarzyna Żeglicka, Poruszenie; fot. Andrzej Janikowski. Z mroku wyłania się delikatnie oświetlona postać performerki – Katarzyny Żeglickiej – leżącej na czarnej podłodze. Ubrana jest w czarny podkoszulek i czarne spodnie. Ma krótkie, ciemne, nastroszone włosy i okulary o mocnych, ciemnych, prostokątnych oprawkach. Wyciąga przed siebie ręce, dłońmi i przedramionami dotyka podłogi; na ramionach ma kolorowe tatuaże.

Katarzyna Żeglicka, Poruszenie; fot. Andrzej Janikowski

Ważną częścią mojej pracy aktywistycznej i artystycznej jest temat przemocy – głównie wobec kobiet z niepełnosprawnościami. W etiudzie tanecznej Rezonans kontrastu4 moim rekwizytem było odrapane krzesło z gabinetu lekarskiego. To dla mnie symbol medycznej opresji, który chcę pokazać na scenie. W spektaklu Poruszenie5 wspólnie z innymi tancerkami wykrzyczałyśmy protest przeciwko przemocy psychicznej, seksualnej i fizycznej. Napisałam go na początku pracy nad spektaklem:

Wiem, jak wyglądasz, jaki masz głos, zapach, dotyk i smak. Kiedyś widziałam cię jako lekarza, który badał mnie bez mojej zgody, gdy spałam w szpitalnym łóżku. Ciągle zauważam cię w spojrzeniach ludzi i wycelowanych we mnie jak pistolety palcach. Słyszę cię w słowach „karzeł” i „ślepa” oraz w szybkim „teraz ty” jakiejś urzędniczki. Wyłowiłam cię też w swoich ustach, gdy wykrzykuję do niej: „na ty to tramwaj staje”. Śmierdzisz typem, który na przystanku przekroczył moje granice, przyklejając się do mnie. Czasem klepiesz mnie po głowie czyimiś rękami, a czasem podnosisz do góry, zabierając mi grunt spod nóg. Próbowałam cię wiele razy, więc wiem, jak smakujesz. Najpierw jest słono, a potem na długo pozostawiasz po sobie gorycz. Mam wrażenie, że karmiono mnie tobą wszędzie. Przez lata jadłam cię wszystkimi porami mojego ciała. Najpierw grzecznie, potem krzywiąc się w ukryciu, aż w końcu się tobą porzygałam. Gdy skończyłam rzygać, zaczęłam krzyczeć. Dość! Nie zgadzam się na ciebie! Nie idziesz ze mną dalej! Jeżeli to zrobisz, to cię zatrzymam i ostrzegę przed tobą inne osoby. Mam nad tobą przewagę, bo wiem, jak wyglądasz, jaki masz głos, zapach, dotyk i smak.

Tańcząc i performując, mieszam bunt z dumą, cripuję i queeruję wszystko, na co mam ochotę. Czuję, że mam do tego prawo. W Ustawce w brokacie biorę na tapet Ustawę o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych, która reguluje kwestie prawne związane z systemem pomocy społecznej dla osób z niepełnosprawnościami, szczególnymi warunkami ich zatrudniania, a także postępowaniem administracyjnym w sprawach orzekania o niepełnosprawności. Wspólnie z Joanną Piwowar-Antosiewicz przygotowałyśmy performans będący artystycznym aktem sprzeciwu wobec pomijania przez rządzących problemu intersekcjonalnej dyskryminacji i przemocy wobec osób z niepełnosprawnościami, przede wszystkim kobiet. Nasz ruchowo-muzyczny kolaż cytatów z ustawy, w prześmiewczy, brokatowy i cekinowy sposób, pozwala nam burzyć stereotypowy obraz niepełnosprawności i kobiecości.

W swojej pracy artystycznej często korzystam z historii zapisanej we własnym niepełnosprawnym i chorym ciele. Żongluję opowieściami, w których raz jestem kaleką, a innym razem crip. Daję sobie prawo do trudnego definiowania się wbrew normie, naukowym teoriom, próbom kolonializowania cripu. W spektaklu Dzikorosła6 jestem przedstawicielką gatunku Homo non-binarius, która zaburza ład i porządek ustalony przez Homo sapiens. W performansie Ustawka w brokacie przemieniam się w Jej Wysokość Ekscelencję Zdolną Samodzielną Egzystencję. W spektaklu Rafał Urbacki. Solo7 jestem modelką chodzącą po wybiegu w za dużej bluzie i butach na koturnach Rafała Urbackiego. Scena jest dla mnie przestrzenią, w której jak przez lupę dokładnie przyglądam się ukrywanym zjawiskom, by następnie pokazać je w świetle reflektorów. To dla mnie Gra w kontra-s-Ty8, w której panują równe zasady bez względu na stopień sprawności.

Wzór cytowania:

Żeglicka, Katarzyna, Kto mi daje prawo do bycia crip, „Didaskalia. Gazeta Teatralna” 2023 nr 178, https://didaskalia.pl/pl/artykul/kto-mi-daje-prawo-do-bycia-crip.